Po przebiegnięciu kilku metrów macham nogami już w powietrzu - lecę. Podciągam się na ławeczkę, po chwili wyjmuję aparat i robię pierwsze zdjęcie. Z wrażenia niewłaściwie łapię aparat, i stąd po lewej widać kawałek mojego palca. Wprost z zacisznego pola startowego wpadamy w obszar silnego wiatru, który niesamowicie huczy i kołysze lotnią.